Zew Zajdla 2020: opowiadania (1). Magdalena Kubasiewicz, “Sen nocy miejskiej”

Od kilku lat regularnie biorę udział w akcji Zew Zajdla – co oznacza, że sama wysyłam propozycje nominacji do najważniejszej polskiej fandomowej nagrody, ale też, kiedy przyjdzie pora ogłoszenia, jakie powieści i opowiadania zostały oficjalnie nominowane, czytam te propozycje, by wybrać z nich w końcu moje ulubione i zagłosować. To głosowanie można zrealizować na dwa sposoby: albo wybierając się na konwent w randze Polconu, w tym roku – Bachanalia Fantastyczne w Zielonej Górze, albo wykupując akredytację wspierającą (w poprzednich latach koszt wynosił 20 PLN) i głosując korespondencyjnie, przez internet.

Rozpoczęłam już swój cykl recenzji z nominowanych tekstów – udało mi się podzielić wrażeniami z lektury opowiadania Krzysztofa Matkowskiego i Krzysztofa RewiukaŚwięci z Vukovaru” (to było jeszcze przed ogłoszeniem nominacji, bo to był mój typ, który nominowałam) oraz z intrygującej powieści Macieja Głowackiego Pieśni Chołów. Dzisiaj chciałabym kontynuować ten cykl krótkich notek

Uwaga: recenzja zawiera spojlery. Przejdź na dół, do tekstu po drugiej ilustracji, po krótką bezspojlerową rekomendację.

Okładka tomu Harde baśnie,w którym oryginalnie ukazało się opowiadanie Kubasiewicz

Kiedy przeczytałam listę tegorocznych Zajdlowych nominacji i znalazłam na niej “Sen nocy miejskiej” Magdaleny Kubasiewicz, to trochę pokręciłam głową z lekkim rozczarowaniem, a trochę powiedziałam Nareszcie!

Skąd to rozczarowanie? Ano stąd, że bardzo sprawnie napisane, umiejętnie skomponowane i pomysłowe opowiadanie Kubasiewicz, z wciągającą fabułą domkniętą ciekawym twistem, jest – no, dokładnie tym. Udanym opowiadaniem, realizującym w 110% konwencję urban fantasy. Mamy tu wszystko, czego można by się było spodziewać po takim tekście. Jest wielkie, współczesne miasto, ale jest i magia, wpisana w jego system funkcjonowania i stanowiąca integralną część rzeczywistości. Jest twarda, pyskata i niezależna bohaterka o złotym, w sumie, sercu i magicznych zdolnościach, wplątana w rodzinne układy familii, której musi pomóc odczynić klątwę – a nie jest to, powiem wam, najsympatyczniejsza rodzina pod słońcem…

Fabuła tekstu jest spójna i logicznie się, w ramach przyjętych założeń świata przedstawionego, rozwijająca: główna bohaterka, Jagoda Wilczek, czarownica, dostaje zadanie. Ma mianowicie zdjąć nietypową klątwę z młodej dziewczyny, która zapadła w sen pod wpływem uroku; może tak spać nawet sto lat bez uszczerbku dla zdrowia, ale sama się nie wybudzi…

Brzmi znajomo? I owszem. Tom Harde baśnie miał w założeniu składać się z retellingów klasycznych baśniowych fabuł, choć w praktyce nie wszystkie autorki trzymały się aż tak ściśle założeń teoretycznych. Na tle większości opowiadań ze zbioru tekst Kubasiewicz wyróżnia się pozytywnie także tym, jak traktuje materiał wyjściowy. Autorka korzysta z wybranej baśni, czyniąc zaczerpnięte z niej motywy podstawą swojego konceptu (bez Śpiącej królewny nie byłoby tego tekstu), ale jednocześnie twórczo ją przetwarza, unowocześnia i przekształca, dodając do klasycznej historii zdecydowanie bardziej współczesne postacie. Pomysłowym motywem, który mnie ujął, był element, powiedzmy, jakoś tam autotematyczny, czyli kluczowy, jak się później okazało, fakt, że ofiara jest jednocześnie autorką-amatorką, taką spod znaku mniej więcej fanfiction.

To jest, powtórzę, w swojej konwencji naprawdę udany tekst. Czemu więc byłam nieco rozczarowana? Bo to opowiadanie jest tak naprawdę tylko fajnie zrobioną rozrywką. Tylko tyle i aż tyle. Ja sobie dobrą literacką rozrywkę bardzo cenię, owszem, ale tu akurat, gdyby decyzja należała do mnie, z tej antologii wybrałabym inne teksty: albo poetycką, twórczo przetwarzającą motywy nie tyle baśniowe, co operowe i hagiograficzne opowieść “Róże świętej Elżbiety” Agnieszki Hałas, albo, przede wszystkim, “Idzie, powtarzał wiatrMarty Kisiel. Oba te teksty mają jakąś wartość dodaną, są – zwłaszcza w przypadku opowiadania Kisiel – czymś więcej niż tylko umiejętnym, sprawnym zrealizowaniem konwencji. Nie chcę zrobić wrażenia, że mi się opowiadanie Kubasiewicz nie podobało – bo to nieprawda, uważam je za naprawdę przyjemne i sprawne literacko – ale tekst Kisiel, który swoją wybraną konwencję również realizuje błyskotliwie, mówi przy tym coś o sprawach jakoś tam dla mnie, i nie tylko, ważnych, a ja-jako-czytelniczka bardzo sobie cenię, jeśli tekst ma tę dodatkową warstwę znaczeń wychodzącą poza samą fabułę. Opowiadanie Kisiel zrobiło na mnie ogromne wrażenie i oczywiście, że wolałabym mieć “Idzie, powtarzał wiatr” wśród nominacji.

Niemniej jednak, powiedziałam sobie Nareszcie! A dlaczego? Ano dlatego, że urban fantasy w tej właśnie postaci, jaką reprezentuje między innymi Kubasiewicz, ale i inne autorki współpracujące z nią w ramach Hardej Hordy: Milena Wójtowicz, Martyna Raduchowska w części swej twórczości, także przecież wspomniana powyżej Marta Kisiel, a przede wszystkim – naprawdę popularna Aneta Jadowska, cieszy się wśród czytających sporym uznaniem, co widać w wynikach sprzedaży. Poza Hordą też są pisarki i pisarze sięgający po tę konwencję – Marcin Jamiołkowski czy Katarzyna Berenika Miszczuk, o której będzie jeszcze w tym cyklu mowa, to tylko pojedyncze przykłady. Zaryzykuję stwierdzenie, że bez urban fantasy nie ma dzisiejszej, AD 2021, polskiej fantastyki. Do tej pory teksty urban fantasy, zwłaszcza w takiej klasycznej formie, pojawiały się wśród nominacji do Zajdla sporadycznie – reprezentowała tę konwencję głównie Anna Hrycyszyn (której tekst o detektywie Fiksie był nominowany w roku 2018) i nagrodzona dwukrotnie za opowiadania (a kilkakrotnie nominowana za powieść) Marta Kisiel, z tym, że z jej nagrodzonych opowiadań urban fantasy można ewentualnie nazwać “Szaławiłę”, bo już nagrodzone w 2018 roku “Pierwsze słowo” już niekoniecznie. Bardzo więc mnie cieszy, że bardzo klasyczny w ramach gatunku, a jednocześnie dobrze napisany “Sen nocy miejskiej” trafił na listę Zajdlowych nominacji obok literacko odmiennych propozycji w rodzaju “Świętych z Vukovaru” – bo polskiej urban fantasy ten sukces się po prostu należy. Plus, naprawdę, widać w tym tekście, jak Kubasiewicz rozwija się jako autorka – o ile sprawniejsza literacko jest teraz, niż była w momencie debiutu!

Źródł: wikipedia

GDZIE ZNALEŹĆ: W tomie Harde baśnie (są wydania papierowe i elektroniczne) oraz w antologii opowiadań nominowanych do Nagrody Zajdla za rok 2020

ZA ILE: Harde Baśnie w cenach wydawcy (17.09 było to 70 PLN za papierowe wydanie i 55 PLN za ebooka), do kupienia np. na stronie sklepu SQN. Antologia Zajdlowa jest natomiast do końca roku dostępna za darmo do ściągnięcia pod adresem widocznym powyżej.

DLA KOGO: dla lubiących klasyczną urban fantasy w stylistyce Laurell Hamilton czy naszej Anety Jadowskiej. Dla osób chętnie sięgających po lekką, rozrywkową fantastykę z elementami obyczajowymi i lekko kryminalnymi.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s