Powtórzę – dla osób, które przyszły przeczytać tylko tę notkę, a nie cykl Zajdlowy – o co w tym wszystkim chodzi. W ramach akcji #ZewZajdla, promującej lekturę polskiej fantastyki i świadome głosowanie na jej najważniejszą przyznawaną przez fanów nagrodę, polecam na tym blogu, w krótkich notkach, te opowiadania, które mnie się szczególnie w 2020 podobały i które sama rozważam jako kandydatury do umieszczenia na mojej własnej liście. Głosuje się, jak w zeszłym roku, online, przy pomocy specjalnego formularza. Na obecnym etapie zgłaszamy nominacje – do pięciu opowiadań i powieści, które, naszym zdaniem, zasługują na wyróżnienie.
Dzisiaj chciałam spojrzeć na drugi z tych tekstów 2020, które zrobiły dla mnie najmocniejsze wrażenie. Pierwszym z nich jest ciemne, baśniowe fantasy Marty Kisiel. Drugim, które zrobiło na mnie równie mocne wrażenie, są zupełnie inni w klimacie, współcześni i w nieoczywisty sposób fantastyczni “Święci z Vukovaru” Krzysztofa Matkowskiego i Krzysztofa Rewiuka.
To nie jest pierwszy wspólny tekst Rewiuka i Matkowskiego – w zeszłym roku ich “Dziewczyna z papieru i ognia” miała Zajdlową nominację, którą uzyskały też solowe teksty Matkowskiego. Obaj autorzy są zdecydowanie na wznoszącej – publikują w NF, wydają udane powieści (a raczej Krzysztof Matkowski wydaje, Krzysztof Rewiuk to zdeklarowany autor opowiadań), coraz częściej mówi się o nich obu jako o zdecydowanie obiecujących pisarzach. W zeszłym roku moim prywatnym opowiadaniem roku było “Siej kwiaty, zbieraj ogień” Matkowskiego. W tym roku do grona najlepszych bez wahania zaliczam zupełnie innych klimatem “Świętych z Vukovaru”.
Uwaga: dalsza część analizy zawiera spojlery. Przejdź na koniec (po drugiej ilustracji), po krótką bezspojlerową rekomendację.

Opowiadanie Rewiuka i Matkowskiego wiąże się fabularnie z wydarzeniami jak najbardziej realnymi, z paskudną najnowszą historią Europy – w tle ma bowiem wojnę w byłej Jugosławii i przede wszystkim, choć akcja dzieje się zupełnie gdzie indziej, konflikt serbsko-chorwacki w Vukovarze, którego ukoronowaniem była masakra szpitala w tym mieście.
Spotykają się w tym tekście dwaj bohaterowie – starzejący się Chorwat którego życie złamała tamta wojna, i młody Polak, który, jak wiele postaci Krzysztofa Matkowskiego (taki był na przykład główny bohater ubiegłorocznych “Słów, których nie powiem Łucji”) snuje się po świecie, by jakoś tam znaleźć siebie, a może – od siebie uciec, bo taki jest przecież wstępny plan bohatera. Tu obaj stają twarzą w twarz – Petar, chorwacki weteran i polski młody lekarz / student medycyny Krzysztof – z czymś, co nie powinno mieć miejsca, ze swoistym cudem a rebours. Cudem, a może klątwą.
Petar, weteran jugosłowiańskiej wojny, jest rzeźbiarzem, rzeźbi świętych do kapliczek. A raczej – rzeźbił, bo teraz materia rozpada mu się pod palcami, a moc tworzenia została mu odebrana. To tylko jeden, choć najdobitniejszy, z przejawów tego, jak świat i życie rozsypują się bohaterom pod palcami: rozpada się język, dziwaczna i nie pozwalająca na pełną komunikację mieszanka polskiego i chorwackiego z angielskim i niemieckim, rozpadają się wspomnienia i tożsamości (jak w przypadku Krzyśka, który chce odrzucić to, czym był – Krzyśka-lekarza, Krzyśka-syna, Krzyśka-brata, Krzyśka w ogóle – kiedy go poznajemy, powoli zrzuca z siebie dawne, polskie imię; we śnie widzi, jak jego świat rozpada się jak kamień pod dłutem Petara). Dręczeni wspomnieniami i myślami o tym, co zrobili źle, Krzysiek i Petar dzielą nie tyle przyjaźń – pewnie obaj wzdrygnęliby się na tak wielkie słowo – co jakiś rodzaj nieoczekiwanego porozumienia, które pozwoli im przystąpić razem do naprawy świata. Nie, nie tego wielkiego, tego małego wokół nich samych. Skoro obaj musimy się błąkać, to przynajmniej błąkajmy się razem, myśli Krzysiek.
Matkowski i Rewiuk bardzo udanie ogrywają postać Krzyśka i jej znaczenia w tekście. Bo tak, na jednym planie on jest sobą, chłopakiem z Polski z poplątanym życiorysem i kompulsywną potrzebą ucieczki. Ale jednocześnie dla Petara staje się – jako Krzysztof, święty Krzysztof psiogłowiec, jak go często tradycja przedstawia – odpowiednikiem psa Vuko, który uratował mu życie, wyprowadzając z vukovarskiego szpitala niedługo przed masakrą. Jak święty Krzysztof, który według legend przenosił wędrowców przez rzekę, Krzysiek przenosi przez wodę ku kapliczce Petara, upadłego jak święty Piotr, którego imię nosi; ku kapliczce, do której Petar go prowadzi. I ten gest bliskości, pomocy, wsparcia między dwiema tak różnymi, różnie doświadczonymi osobami wyprowadza z ciemności ich obu. Krzysiek zabiera Petara z Vukovaru, tym razem symbolicznie, uwalniając go od winy. Ten gest i pomoc Petara dają jednocześnie Krzyśkowi szansę na pogodzenie się ze sobą samym.
To jest ostatecznie zaskakująco optymistyczny tekst jak na smutek, który go przenika: melancholię małego turystycznego miasteczka poza sezonem, deszczowej zimy, prześladujących wspomnień, dręczącego poczucia osobistej klęski… Subtelnie też i z poszanowaniem dla trudnej historii regionu potraktowana jest tematyka wojennej przeszłości i tego, co się w Vukovarze stało. To jest bardzo dojrzały tekst, przemyślany i mądry – zrobił na mnie wielkie wrażenie już za pierwszą lekturą, a kolejne tylko to poczucie wzmacniały.
Jak to zwykle bywa u obu autorów, postacie są wiarygodne i psychologicznie prawdziwe, a ich historie opisane w poruszający, ale nie epatujący nadmiarem emocji sposób. Pozostawił mnie ten tekst w zamyśleniu, z plastycznie opisanymi scenami z dalmatyńskiego miasteczka Omiš stojącymi przed oczyma i z poczuciem, że na kolejne teksty autorów będę czekać. A, i że ten tekst jest moim nominacyjnym pewniakiem.

GDZIE ZNALEŹĆ: w Nowej Fantastyce 10/2020 oraz na portalu Nowej Fantastyki.
ZA ILE: Numer NF w aplikacji można kupić za 8.99 PLN. Tekst na portalu Nowej Fantastyki dostępny jest za darmo.
DLA KOGO: Dla lubiących fantastykę bliskiego zasięgu, nieoczywistą, skupioną na wiarygodnych psychologicznie postaciach. Dla ceniących łączenie fantastyki z realizmem. Dla osób lubiących wcześniejsze opowiadania autorów, przede wszystkim Krzysztofa Matkowskiego.
BONUS: Jakby komuś było mało, to w 2020 solowe opowiadanie Krzysztofa Matkowskiego ukazało się w Snach umarłych 2020 tom I (“Między”), a teksty Krzysztofa Rewiuka – w tych samych Snach umarłych (“Świerszcze i gwiazdy”), w tomiku Świętologia (“Transformacja Jessiego Lorentza”), w tomie Weird fiction po polsku (“Córka poławiacza żachw”) i w Fantazmatowej Zbrodni doskonałej (“Al”).
One thought on “Zew Zajdla 2020: opowiadania (8): Krzysztof Matkowski, Krzysztof Rewiuk, “Święci z Vukovaru””