Zew Zajdla 2020: opowiadania (7): Łukasz Redelbach, “Smakołyk dla dżdżownicy”

Powtórzę – dla osób, które przyszły przeczytać tylko tę notkę, a nie cykl Zajdlowy – o co w tym wszystkim chodzi. W ramach akcji #ZewZajdla, promującej lekturę polskiej fantastyki i świadome głosowanie na jej najważniejszą przyznawaną przez fanów nagrodę, polecam na tym blogu, w krótkich notkach, te opowiadania, które mnie się szczególnie w 2020 podobały i które sama rozważam jako kandydatury do umieszczenia na mojej własnej liście. Głosuje się, jak w zeszłym roku, online, przy pomocy specjalnego formularza. Na obecnym etapie zgłaszamy nominacje – do pięciu opowiadań i powieści, które, naszym zdaniem, zasługują na wyróżnienie.

Ostatnie dwa polecane teksty, opowiadania Marty Kisiel i Agnieszki Hałas, były utrzymane w konwencji fantasy, w przypadku “Róż…” lekko nostalgicznej, subtelnej mimo odniesień do koszmarnych scen z przeszłości. Dzisiejszy tekst jest – no, inny. Zupełnie inny.

Łukasz Redelbach to autor młody, którego dorobek (publikowany w antologiach i czasopismach) nie jest jeszcze duży, ale który zdecydowanie zasługuje na uwagę. Zapamiętajcie sobie to nazwisko, zwłaszcza jeśli gustujecie w fikcji niesamowitej, weirdzie, chwilami idącym w kierunku makabry – bo niewielu czytałam polskich młodych autorów o takiej wyobraźni i wyczuciu. W 2020 Redelbach opublikował kilka różnych tekstów – ja wybieram spośród nich “Smakołyk dla dżdżownicy” z antologii portalu NF “Fantastyczne pióra”. Antologia ta jest zbiorem tekstów, które zostały uznane za najlepsze opowiadania danego roku na portalu Nowej Fantastyki i od roku 2020 ma ukazywać się cyklicznie.

Uwaga: dalsza część analizy zawiera spojlery. Przejdź na koniec (po drugiej ilustracji), po krótką bezspojlerową rekomendację.

“Smakołyk dla dżdżownicy” w sposób błyskotliwy łączy makabrę i niesamowitość, która, paradoksalnie, chwilami wydaje się prawie rodem z fantasy, z body horrorem i groteskową chwilami, choć, podkreślmy, nigdy nie idącą w czarny humor czy komizm makabrą.

Dzieje bohatera-narratora, kiedy je nam opowiada, zaczynają się pozornie właśnie jak ponura baśń: bohater-sierota, podrzutek wychowany przez wszechwładną, upiorną babkę, która jest rozpięta, jako postać, w pół drogi między jak najbardziej realistyczną patologiczną i molestującą dręczycielką a baśniową złą czarownicą (skojarzenie z tym, że Baba Jaga chciała zjeść Jasia i Małgosię, nie jest całkiem nie na miejscu…), w końcu decyduje się ją zabić. I nie zdaje sobie sprawy, co to oznacza – dla niego, dla jego też przez starą jędzę przygarniętej żony, dla adoptowanych dzieci…

Redelbach bardzo sprawnie i umiejętnie rozgrywa swój tekst na trzech planach: realistycznym, baśniowym i weirdowo-horrorowym, przy czym im dalej w tekst, tym mocniej wybrzmiewa ten ostatni. Widać w tym opowiadaniu bardzo dużą sprawność literacką, umiejętność pisania w przekonujący – i przerażający – sposób o rzeczach i zjawiskach wymykających się racjonalnemu poznaniu. Pod piórem autora o mniejszej wyobraźni i dyscyplinie rozpad ciała bohatera i jego upiorna droga, w niemal-zombie postaci, z Polski do Estonii, z powrotem do metaforycznego łona, z którego wyszedł, mogłyby łatwo osunąć się w niesmaczny, groteskowy humor – tu jest starannie przez Redelbacha kontrolowana makabra i ciemny, dręczący smutek.

Jestem od pierwszej lektury tego tekstu pod ogromnym wrażeniem tego, jak skutecznie kreuje w nim pisarz nastrój beznadziei i rozpadu, wszechobecnej cielesności umierania, która jednak ma w sobie jakąś paradoksalną – wiem, to nie jest najlepszy termin – metafizykę, a może raczej metafizyczność: życie jest obiegiem zamkniętym, wiecznym kręgiem, w którym trwa wszystko, w tym przypadku – także pamięć i także jednostkowość. Spotworniałe, przerażające, ale zachowujące jakiś strzęp dawnych tożsamości, dawnej natury istoty wyklute z ciała zapłodnionej dżdżownicami Mii mają w sobie przecież zdolność do uczuć. Do miłości. Do nienawiści. Do obrony tego, co kochają. Granice między tym, co cielesne i podlegające rozkładowi a tym, co trwałe i przekazywalne, są u Redelbacha zatarte i nieoczywiste. Bohater przez większość tekstu jest swoim ciałem – to o nim, o jego cierpieniu, rozpadzie, gniciu, odorze, umieraniu ciągle nam mówi – ale jednocześnie każdym krokiem w drodze do Estonii to ciało pokonuje, dokonuje niemożliwego, zmuszając gnijące tkanki i sypiące się kości do posłuszeństwa swej woli. Jednocześnie zaciera się granica między tym, co ludzkie, a resztą natury – dżdżownice, koniczyny, łąka, wilgotna ziemia, w której bohater zanurza palce podczas wizyty w parku są częścią jego doświadczenia i samej jego istoty.

Zrobił na mnie ten tekst swego czasu, kiedy czytałam go jeszcze na forum NF, ogromne wrażenie, i ono tylko pogłębia się z każdą kolejną lekturą.

GDZIE ZNALEŹĆ: w antologii portalu Nowej Fantastyki Fantastyczne pióra 2018. Tak, to nie pomyłka, antologia ukazała się z poślizgiem w roku 2020.

ZA ILE: do ściągnięcia za darmo w różnych formatach.

DLA KOGO: Dla wielbicieli i wielbicielek horroru, w tym przede wszystkim horroru idącego w makabrę i body horror. UWAGA: to zdecydowanie nie jest tekst dla osób z fobiami na tle a) rozkładu, gnicia, rozpadu ciała, b) tzw. robactwa, przede wszystkim dżdżownic i im podobnych. Ja, która nie mam kompletnie tego typu fobii, noszę w głowie niektóre obrazu do dziś, a tekst pierwszy raz czytałam w 2018 – to jest pochwała dla autora, ale może też być ostrzeżeniem :). Jest to za to tekst dla osób ceniących coś stosunkowo rzadko spotykanego: nieskrępowaną wyobraźnię ujętą mocno w karby literackiej formy i stylu, znakomicie przez autora przemyślanych.

BONUS: Dla osób, które mają powyższe fobie / nie lubią takiej stylistyki, a autor wydaje im się intrygujący: w tym samym tomie jest jego drugie opowiadanie “Luminescencyjny pokrak” – bardziej fantasy, dużo mniej makabryczne, ale napisane z tą samą fenomenalną wyobraźnią i warsztatową sprawnością.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s